- Strona główna
- »
- Książki
- »
- Komiksy
- »
- Dla dzieci
- »
- KUZYNI DALTONÓW LUCKY LUKE TOM 12
- Nr katalogowy:
- MR08184753
- Okładka:
- Miękka
- Liczba stron:
- 48
- ISBN:
- 978-83-281-3598-7
Opis
Następna wesoła przygoda Lucky Luke’a, najsławniejszego komiksowego kowboja z Dzikiego Zachodu!
Na scenę wkraczają bracia Daltonowie! Postanawiają zostać rabusiami równie znanymi, co ich dalecy kuzyni, przed którymi drżał cały Dziki Zachód. Aby zdobyć ponurą sławę, czterej młodzieńcy będą musieli się podszkolić w bandyckim fachu. Daltonom przyświeca jeszcze jeden cel: krwawa zemsta na Lucky Luke’u, który kiedyś pokonał ich kuzynów. Szykuje się wielki pojedynek!
Serię Lucky Luke wymyślił znakomity francuski rysownik Morris (właśc. Maurice de Bevere, 1923–2001), który później przygotowywał ją wraz ze sławnym pisarzem René Goscinnym (1926–1977). Po śmierci Goscinnego scenariusze kolejnych odcinków serii były tworzone przez licznych kontynuatorów.
Produkt dostępny
Wysyłamy w 24h
-
-40%35,94 zł
59,90 zł -
-36%76,93 zł
119,99 zł -
-35%65,57 zł
99,99 zł -
-35%59,00 zł
89,99 zł -
-35%78,68 zł
119,99 zł -
-35%26,23 zł
39,99 zł -
-36%51,29 zł
79,99 zł
.
O albumie możemy dowiedzieć się że:
Następna wesoła przygoda Lucky Luke’a, najsławniejszego komiksowego kowboja z Dzikiego Zachodu! Na scenę wkraczają bracia Daltonowie! Postanawiają zostać rabusiami równie znanymi, co ich dalecy kuzyni, przed którymi drżał cały Dziki Zachód. Aby zdobyć ponurą sławę, czterej młodzieńcy będą musieli się podszkolić w bandyckim fachu. Daltonom przyświeca jeszcze jeden cel: krwawa zemsta na Lucky Luke’u, który kiedyś pokonał ich kuzynów. Szykuje się wielki pojedynek!
Serię wymyślił znakomity twórca jakim był Morris, do którego po pewnym czasie dołączył – równie znakomity Goscinny. To właśnie spod pióra tej dwójki wyszły najlepsze albumy. Ten album jest jednym z pierwszych, a więc mamy okazję poznać, jak obaj twórcy działali razem, jak tworzyli historię i ilustrację, aby całość do siebie pasowała.
Co do samej opowieści Lucky i bracia Dalton to duet w pięciu osobach. Czarne charaktery które towarzyszą naszemu przyjacielowi od zawsze. Nigdy się biedakom nie udaje wykonać planu, ale mając takiego przeciwnika jak Luke nie może być inaczej. Polecam szczerze całą serię, zwłaszcza że wydawnictwo Egmont rozpieszcza wielbicieli tej postaci i co jakiś czas wznawia przygody Samotnego Kowboja, który jest szybszy od własnego cienia.
POCZĄTEK DALTONÓW
Daltonowie to przestępcy, przed którymi drży Dziki Zachód. Co prawda Lucky Luke zdołał się z nimi rozprawić, ale ich kuzyni chcą pójść w ich ślady. Nie są jednak zbyt obeznani z przestępczym fachem, dlatego zaczynają swoiste szkolenie na prawdziwych bandytów, których nazwisko stanie się postrachem. Jednocześnie chcą zemścić się na dzielnym kowboju za to, co zrobił ich krewnym, ale jak przebiegnie ich spotkanie? I jak potoczy się ich kariera?
Lucky Luke bez Daltonów jest jak Batman bez Jokera, Spider-Man bez Zielonego Goblina czy Smerfy bez Gargamela. Po raz pierwszy, na krótką chwilę pojawili się w pierwszym albumie serii, ale dopiero w tym zaliczyli swój pełnoprawny debiut, by potem pojawić się jeszcze w trzydziestu pięciu tomach. Inspirowani prawdziwymi przestępcami, braćmi Daltonami (którzy swoją drogą też pojawili się w komiksach), stali się głównymi czarnymi charakterami cyklu i nie mogły się bez nich obyć także filmy o przygodach dzielnego kowboja. Wszystko jednak, co przesądziło i sukcesie tych postaci, zaczynając od charakterów, a na pechu skończywszy, zostało zapoczątkowane właśnie w dwunastym albumie „Lucky Luke’a”. A Goscinny, swoim zwyczajem zresztą, wszystko to zrobił w naprawdę znakomitym stylu.
Jak zawsze więc jest śmiesznie, dowcipy są różnorodne, bo zarówno słowne, sytuacyjne, jak i obrazkowe, a w nich nie brak zarówno tych prostych i niewysublimowanych, jak i autentycznej satyry. Mnóstwo tu też przygód i szybkiej akcji, bo tego wymagamy od westernu, nawet jeśli opowiedziany jest bez zbytniej powagi, a całość posiada sporo uroku i świetny klimat. Owszem, mimo odwołań do autentycznych wydarzeń z przeszłości, trudno jest tu szukać historycznych realiów, ale tego nikt przecież nie oczekuje. Świat Dzikiego Zachodu jest więc ukazany przez pryzmat popkulturowego jego postrzegania, a na dodatek odbity w krzywym zwierciadle. Ale dzięki temu zarówno miłośnicy, jak i przeciwnicy opowieści o kowbojach, znajda tu coś dla siebie.
Tym bardziej, że całość jest naprawdę znakomicie zilustrowana (choć pod pewnymi względami Morris wciąż w części tej szukał jeszcze pewnych elementów swojego stylu), a także świetnie wydana. Dobrze więc, że Egmont po raz kolejny wznawia całą serię, bo to mimo upływu lat jakże wciąż atrakcyjna opowieść godna polecenia wszystkim miłośnikom komiksu. Ten tom natomiast to jeden z najważniejszych jej epizodów i nie znać go, jeśli lubicie Lucky’ego Luke’a po prostu nie wypada.