- Strona główna
- »
- Muzyka
- »
- Pop
- »
- Polski pop
- »
- O mnie się nie martw. Złota kolekcja (CD)
O mnie się nie martw. Złota kolekcja (CD)
Wydawca: Warner Music Poland
Kategoria: Polski pop
Informacja o produkcie
- Nr katalogowy:
- MR07182917
- Liczba Płyt:
- 1
- Dystrybutor:
- Warner Music Poland
- Nośnik:
- CD
- Wykonawca:
- Kasia Sobczyk
- Lista Utworów:
- 1. O mnie się nie martw
2. Kasia to właśnie ja
3. Był taki ktoś
4. Bądź poważny choć raz
5. Zakochani są sami na świecie
6. Ja mam taniec, śpiew i ciebie
7. Opowiedz mi swoją historię
8. Nie wiem czy to warto
9. Trzynastego
10. Nie bądź taki szybki bill
11. Mały książę
12. Nie będzie mnie w domu
13. Noc bez księżyca
14. Spójrz prawdzie w oczy
15. To nie grzech
16. Nucę sobie
17. Krótki list
18. Zwykły żart
19. Pechowy dzień
20. Skrzypek z kawiarni róż
21. Nim ktoś zostanie sam
22. Małe kłamstwa
23. Miłość sprzed lat
24. Ja wiem, nie wrócą tamte dni
Bonus
25. Ogrzej mi serce (wersja z 2009 roku)
26. Trzynastego (wersja z 2009 roku)
27. O mnie się nie martw (wersja z 2009 roku)
Opis
„Byłam dzieckiem szczęśliwym” – mówiła w wywiadzie dla „Sukcesu”. – „Zawsze najlepsza: szkoła podstawowa z odznaczeniem, potem liceum pedagogiczne, miss szkoły, ulubienica wszystkich. Mogłam zostać nauczycielką, ale życie płata figle”.
Urodziła się niedaleko Rzeszowa. Przeprowadzki na drugi koniec Polski do Sianowa nie pamięta, ale Koszalin zapadł w jej pamięci na zawsze. Z nim wiąże się cała jej młodzieńcza przeszłość, występy na scenie przedszkolnego teatrzyku, zajęcia w szkolnym kółku artystycznym, śpiewanie w amatorskiej grupie Biało-Zieloni, działającej przy miejscowym Wojewódzkim Domu Kultury, i w zespole estradowym Karmazyn.
Kiedy do Koszalina zawitali Czerwono-Czarni objeżdżający po raz drugi kraj z konkursem dla piosenkarzy amatorów pod nazwą „Szukamy nowych talentów”, zgłosiła się natychmiast. Bez trudu zakwalifikowała się do finału tej imprezy w Szczecinie. Miała wówczas 18 lat i wielki zapał, aby zostać gwiazdą. Gdy znalazła się w tzw. Złotej Dziesiątce, rzuciła szkołę i ruszyła w trasę koncertową. Na krótko pojawiła się w zespole Nastolatki, a potem na kilka lat związała się z Czerwono-Czarnymi.
Była niekwestionowaną ozdobą tego zespołu. Dorosłą kobietą o dziecinnej urodzie, ślicznej buzi, filigranowej sylwetce, pięknym głosie i estradowym wdzięku. Gwiazda? Ależ skąd.
Mimo ogromnej popularności i imiennego zaproszenia samego Brunona Coquatrixa odmówiła udziału w międzynarodowym programie estradowym w słynnej Olympii. Skwapliwie (w wersji oficjalnej ufnie i z pokorą) przyjęła opinię krajowych specjalistów, że niedoświadczona jeszcze solistka nie poradzi sobie na paryskiej scenie. Prawdziwym jednak powodem były problemy sercowe młodziutkiej gwiazdki. Tak czy inaczej do Francji nie pojechała. A szkoda. Kariery zagranicznej nie zrobiła zresztą nigdy, chociaż bardzo się podobała publiczności m.in. Czechosłowacji, NRD, ZSRR i Węgier oraz ośrodków polonijnych USA i Kanady.
Po latach powie: „Małe pieniądze i żadna przyszłość. Żyłam od koncertu do koncertu... całymi miesiącami poza domem”.
W kraju oklaskiwano ją na festiwalach w Opolu i w Sopocie. Jej piosenki bezustannie nadawało Polskie Radio. Lansowała przebój za przebojem, dla wielu wyśpiewując nagrody i wyróżnienia, przede wszystkim w Opolu („O mnie się nie martw” – I nagroda, a „Biedroneczki są w kropeczki” – nagroda publiczności na KFPP Opole ’64, „Nie wiem, czy to warto” – I nagroda w kategorii piosenki rozrywkowej na KFPP Opole ’65, „Nie bądź taki szybki Bil”l – nagroda Przewodniczącego Komitetu ds. RiTV na KFPP Opole ’66, „Trzynastego” – nagroda Towarzystwa Przyjaciół Opola na KFPP Opole ’67). Wiele z nich wcześniej albo później trafiało do radia i telewizji, a piosenka „o szybkim Billu” uczyniła ją aktorką, panną Grabczyk w serialu telewizyjnym „Wojna domowa”.
W Czerwono-Czarnych poznała piosenkarza i kompozytora Henryka Fabiana, prywatnie męża i ojca Sergiusza. Po narodzinach syna oboje zdecydowali się na artystyczną samodzielność.
I znowu życie potoczyło się dawnym torem. Od koncertu do koncertu. Najpierw w duecie z mężem, potem razem z nim w polsko-czeskiej grupie The Samuels, w końcu z działającym niewiele ponad rok zespołem Wiatraki. W latach siedemdziesiątych, gdy rodzimy bigbit nabrał rozmachu i stał się wszechobecnym rockiem, cichł z dnia na dzień entuzjazm wokół uwielbianej przez lata Kasi. Owszem, pojawiała się na krajowych estradach. Na festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu zdobyła Złoty Pierścień. Koszalińskiej publiczności dedykowała „Wieczory z Katarzyną”, chętnie słuchane nawet wtedy, gdy stan wojenny wyeliminował z jej repertuaru ulubioną piosenkę „Trzynastego”. Nie mogło jej także zabraknąć na Old Rock Meeting, sopockim festiwalu dinozaurów polskiego bigbitu. Ale prawdziwą sensację wzbudziła współpraca z idolem nastolatek lat dziewięćdziesiątych, zespołem Papa Dance.
Skończyło się na jednym tylko nagraniu piosenki „Był taki ktoś”. Zaczęły się natomiast kłopoty. Najpierw rozstanie z mężem, potem coraz
Urodziła się niedaleko Rzeszowa. Przeprowadzki na drugi koniec Polski do Sianowa nie pamięta, ale Koszalin zapadł w jej pamięci na zawsze. Z nim wiąże się cała jej młodzieńcza przeszłość, występy na scenie przedszkolnego teatrzyku, zajęcia w szkolnym kółku artystycznym, śpiewanie w amatorskiej grupie Biało-Zieloni, działającej przy miejscowym Wojewódzkim Domu Kultury, i w zespole estradowym Karmazyn.
Kiedy do Koszalina zawitali Czerwono-Czarni objeżdżający po raz drugi kraj z konkursem dla piosenkarzy amatorów pod nazwą „Szukamy nowych talentów”, zgłosiła się natychmiast. Bez trudu zakwalifikowała się do finału tej imprezy w Szczecinie. Miała wówczas 18 lat i wielki zapał, aby zostać gwiazdą. Gdy znalazła się w tzw. Złotej Dziesiątce, rzuciła szkołę i ruszyła w trasę koncertową. Na krótko pojawiła się w zespole Nastolatki, a potem na kilka lat związała się z Czerwono-Czarnymi.
Była niekwestionowaną ozdobą tego zespołu. Dorosłą kobietą o dziecinnej urodzie, ślicznej buzi, filigranowej sylwetce, pięknym głosie i estradowym wdzięku. Gwiazda? Ależ skąd.
Mimo ogromnej popularności i imiennego zaproszenia samego Brunona Coquatrixa odmówiła udziału w międzynarodowym programie estradowym w słynnej Olympii. Skwapliwie (w wersji oficjalnej ufnie i z pokorą) przyjęła opinię krajowych specjalistów, że niedoświadczona jeszcze solistka nie poradzi sobie na paryskiej scenie. Prawdziwym jednak powodem były problemy sercowe młodziutkiej gwiazdki. Tak czy inaczej do Francji nie pojechała. A szkoda. Kariery zagranicznej nie zrobiła zresztą nigdy, chociaż bardzo się podobała publiczności m.in. Czechosłowacji, NRD, ZSRR i Węgier oraz ośrodków polonijnych USA i Kanady.
Po latach powie: „Małe pieniądze i żadna przyszłość. Żyłam od koncertu do koncertu... całymi miesiącami poza domem”.
W kraju oklaskiwano ją na festiwalach w Opolu i w Sopocie. Jej piosenki bezustannie nadawało Polskie Radio. Lansowała przebój za przebojem, dla wielu wyśpiewując nagrody i wyróżnienia, przede wszystkim w Opolu („O mnie się nie martw” – I nagroda, a „Biedroneczki są w kropeczki” – nagroda publiczności na KFPP Opole ’64, „Nie wiem, czy to warto” – I nagroda w kategorii piosenki rozrywkowej na KFPP Opole ’65, „Nie bądź taki szybki Bil”l – nagroda Przewodniczącego Komitetu ds. RiTV na KFPP Opole ’66, „Trzynastego” – nagroda Towarzystwa Przyjaciół Opola na KFPP Opole ’67). Wiele z nich wcześniej albo później trafiało do radia i telewizji, a piosenka „o szybkim Billu” uczyniła ją aktorką, panną Grabczyk w serialu telewizyjnym „Wojna domowa”.
W Czerwono-Czarnych poznała piosenkarza i kompozytora Henryka Fabiana, prywatnie męża i ojca Sergiusza. Po narodzinach syna oboje zdecydowali się na artystyczną samodzielność.
I znowu życie potoczyło się dawnym torem. Od koncertu do koncertu. Najpierw w duecie z mężem, potem razem z nim w polsko-czeskiej grupie The Samuels, w końcu z działającym niewiele ponad rok zespołem Wiatraki. W latach siedemdziesiątych, gdy rodzimy bigbit nabrał rozmachu i stał się wszechobecnym rockiem, cichł z dnia na dzień entuzjazm wokół uwielbianej przez lata Kasi. Owszem, pojawiała się na krajowych estradach. Na festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu zdobyła Złoty Pierścień. Koszalińskiej publiczności dedykowała „Wieczory z Katarzyną”, chętnie słuchane nawet wtedy, gdy stan wojenny wyeliminował z jej repertuaru ulubioną piosenkę „Trzynastego”. Nie mogło jej także zabraknąć na Old Rock Meeting, sopockim festiwalu dinozaurów polskiego bigbitu. Ale prawdziwą sensację wzbudziła współpraca z idolem nastolatek lat dziewięćdziesiątych, zespołem Papa Dance.
Skończyło się na jednym tylko nagraniu piosenki „Był taki ktoś”. Zaczęły się natomiast kłopoty. Najpierw rozstanie z mężem, potem coraz
Aktualna cena:
22,86
zł
Produkt dostępny
Wysyłamy w 48h
Opinie klientów na temat produktu