- Strona główna
- »
- Książki
- »
- Obyczajowe
- »
- Spotkamy się przypadkiem
- Nr katalogowy:
- MR07836274
- Okładka:
- Miękka
- Data Premiery:
- 2018-01-30
- Liczba stron:
- 272
- ISBN:
- 978-83-8116-232-6
- EAN:
- 9788381162326
Opis
Niewielkie miasto łączy losy kilku osób, z pozoru niemających ze sobą wiele wspólnego
Maria, czterdziestoletnia wdowa, postanawia spełnić swoje marzenie i w niewielkim miasteczku otworzyć pizzerię. Pewnego wieczoru o mało nie rozjeżdża Joanny, która przechodzi nieuważnie przez ulicę. Joanna, nauczycielka angielskiego, do miasteczka trafiła zachęcona ofertą pracy wraz z mieszkaniem. W szkole zwraca uwagę na Janka, zahukanego rudzielca z talentem do języków obcych. Chłopaka wychowuje ojczym, który nie radzi sobie po śmierci żony. A to niejedyny problem, z którym zmaga się Janek.
Historie wszystkich bohaterów krzyżują się i łączą, Żaden z nich nie może jednak przewidzieć, jak bardzo zmieni to ich życie…
Spotkamy się przypadkiem to wzruszająca powieść o tym, jak przewrotny potrafi być los, który czasem coś odbiera, by po jakimś czasie wynagrodzić gorsze chwile, jeśli podejmiemy rzucone nam wyzwanie. Emocjonalna i szczera historia, która na długo zapadnie Wam w pamięć! Polecam!
Michalina Foremska, papierowybluszcz.blog.pl
Produkt dostępny
Wysyłamy w 48h
Opinie klientów na temat produktu
Polecam
Książkę pochłonęłam w jedną noc, nie czując ani upływu czasu, ani kolejnych stron. "Spotkamy się przypadkiem" to współczesna baśń, o tym, że wszystko, co dzieje się w naszym życiu ma jakiś wyższy cel, a nawet to, co najgorsze, prowadzi nas w kierunku nieznanego nam jeszcze szczęścia. Jak to bywa z baśniami, nie zdarzają się one w rzeczywistości. Niestety. Trudno o spotkanie tak serdecznych osób w okół, zawsze chętnych do wsparcia i pomocy w najtrudniejszych chwilach, jak nasi bohaterowi i bohaterki, i ich bliscy. A mimo to, książka daje nadzieję, na to, że może uda się znaleźć choć jednego dobrego człowieka...?
Teraz trochę prywaty. Bardzo emocjonalny stosunek mam do postaci Janka i tego, co musiał przeżyć w szkole ze strony swoich oprawców. Szkoła, jak to bywa zazwyczaj, nie spieszyła się ze zdecydowaną reakcją. Co to znaczy być szkolną ofiarą, wiem z autopsji. Sama jednak potrafiłam się bronić, w przeciwieństwie do bohatera książki. Tutaj jednak w grę wchodzi zbyt wiele czynników różnicujących, by zagłębiać się w temat. Poruszając tą kwestię niemniej chciałam zwrócić uwagę na często niedostateczne działania szkoły w zapobieganiu przemocy.
W pierwszych stronach poruszony został temat aborcji, o dziwo w polskiej literaturze, jako wybór i decyzja jedynie kobiety. To, że jej nie wykonała, też było jej wyłącznym wyborem. Nie mamy tutaj argumentów, tłumaczeń dlaczego, po co, jedynie podjętą decyzję, która może podobać się lub nie, ale nikt poza samą zainteresowaną nie ma prawa jej zmienić. Brawo dla autorki za odwagę dotknięcia tak kontrowersyjnego tematu w taki sposób.
Kolejna rzecz, pewnie dla wielu osób mało zauważalna, to ukazanie różnorodności owłosienia łonowego. Książka zawiera dwie aktywne seksualnie kobiety. Maria, po raz pierwszy całkowicie ogolona, bez żadnego włoska, i ogromnie z tego powodu szczęśliwa. Joanna, której podczas opisu gry wstępnej jej chłopak "Zaborczo nakrył dłonią jej wzgórek, mierzwiąc delikatne włoski...". Kolejne brawa dla autorki!
Powieść mówi nam też o tym, że bez względu na wiek, możemy ułożyć sobie szczęśliwe życie. Bez względu na różnicę wieku również, ponieważ partner Marii okazuje się być od niej młodszy. Związek starszej o kilka lat kobiety i młodszego mężczyzny wciąż bywa niemile widziany w społeczeństwie.
Jako osobę niewierzącą, gryzła mnie duża rola kościoła katolickiego, jest to jednak odzwierciedlenie polskich, niewielkich społeczności, gdzie kościół staje się dla mieszkańców centrum integracji, zawierania znajomości, i miejscem spotkań. Poza tym ten lekko ironiczny cytat podnosi na duchu samym faktem, że znalazł się w tekście: (o księdzu proboszczu) "Przypomniała sobie, że zapraszał ją wtedy na mszę, zupełnie nie dopuszczając myśli, że mogłaby być innego wyznania. Nawet ją to wówczas rozbawiło.".
Może zbyt idylliczna historia, wzbudzająca czasami żal, że prawdziwe życie nie bywa tak "różowe", choć i dramatu tutaj nie zabrakło; a jednocześnie tęsknotę, by baśń stała się prawdą. Książka warta przeczytania, i uronienia kilku łez, by za chwilę cieszyć się szczęściem bohaterów_ek.
Jutro będzie lepiej:)
Bohaterowie są ludźmi w różnym wieku i z różnych środowisk. Łączy ich wspólne miejsce zamieszkania – malutka miejscowość w pobliżu Warszawy.
Jest tu bezpiecznie i cicho, zwłaszcza w porównaniu ze stołecznym gwarem, chociaż nie zawsze jest sielsko i anielsko. Autorka nie stworzyła bowiem historii oderwanej od rzeczywistości, jej postacie mają różne problemy, muszą walczyć z przeciwnościami losu, przeżywają smutki, a nawet wielkie dramaty, na które często nie mają wpływu.
Umieją też jednak cieszyć się małymi radościami, czerpać z życia to, co im się należy, walczyć o swoje miejsce na ziemi. Czasem pomaga im w tym tytułowy przypadek, czasem własna inwencja, upór i godna podziwu determinacja.
Szczególną uwagę przyciągają kobiece bohaterki: młodziutka nauczycielka języka angielskiego Joanna oraz czterdziestoletnia wdowa Maria, która próbuje pozbierać się po rodzinnej tragedii, otwierając przytulny lokal z własnymi wypiekami.
Jest jeszcze jeszcze jedna i na pewno wzruszająca postać – to nastoletni, wrażliwy gimnazjalista wychowywany przez surowego ojczyma. Janek od dawna zmaga się z rodzinnymi problemami i przemocą ze strony szkolnych kolegów. To postać, której trudno nie polubić i której trudno nie kibicować.
Losy poszczególnych postaci przeplatają się, tworząc barwną opowieść o życiowych problemach mieszkańców małego miasteczka. Nie są to oderwane od rzeczywistości, wydumane kłopoty, lecz zmartwienia będące udziałem większości ludzi. I pewnie dlatego treść powieści wypada przekonująco.
Czytelnik ma okazję się wzruszać, ale i uśmiechać, gdyż po burzy przychodzi słońce. Bohaterowie muszą nieraz na nie ciężko zapracować, bywa jednak i tak, że do zmian w ich egzystencji przyczynia się przypadek.
Ludzkie historie opisane przez Małgorzatę Garkowską tchną optymizmem, ale nie są pod tym względem niepoprawne, naiwne i banalne.
Lektura lekko napisanej powieści świetnie odpręża i pozwala oderwać się od codzienności. Taki relaks od czasu do czasu po prostu jest potrzebny – dla czytelniczej zdrowotności:)
BEATA IGIELSKA
Słodko-gorzka
Chociaż lubię polską literaturę, do tej pory nie spotkałam się z twórczością Małgorzaty Garkowskiej. Chętnie sięgam jednak po książki mniej znanych autorów, a także po powieści z przeplatającymi się historiami kilkorga głównych bohaterów, “Spotkamy się przypadkiem” wydawało się więc być dla mnie lekturą obowiązkową. Jak wypadło w stosunku do moich oczekiwań?
Autorka w lekkiej i przyjemnej, choć bynajmniej nie przesłodzonej formie, przedstawiła cienie i blaski życia w małym miasteczku, gdzie wszyscy się znają i wiedzą o sobie wszystko, a każde nowe wydarzenie odbija się szerokim echem. Nasze bohaterki, Joanna i Maria, zaczynają tam nowe życie, powoli zapoznając się z miejscową społecznością, zawierając nowe przyjaźnie, a także związki. Na każdą z nich czekają wyzwania ‒ Joanna, nie mając żadnego nauczycielskiego doświadczenia, nie zawsze będzie umiała poradzić sobie w nowym zawodzie. Również w jej życiu rodzinnym i osobistym pojawią się nieoczekiwane zawirowania, czasem piękne, a czasem bardzo trudne, ale wzbogacające ją o nowe doświadczenia i wzmacniające jej charakter. Maria, choć nie przestała opłakiwać męża i córki, którzy zginęli w wypadku, pozna, co to znaczy znowu żyć, a dużą rolę odegra w tym... piec do pizzy. Obie kobiety starają się pomóc Jankowi, którego życie bynajmniej nie jest usłane różami ‒ w dzieciństwie stracił matkę, ze strony ojczyma-alkoholika nie spotyka go nic dobrego, a do tego regularnie napada go szkolna grupka prześladowców. Chłopak rozpaczliwie próbuje zachować w tej sytuacji godność, ale wiąże się to także z tym, że nie potrafi nikomu do końca zaufać ani poprosić o pomoc. Sytuacja rozwinie się jednak w sposób, którego absolutnie się nie spodziewał.
Jak widać, powieść dotyka wielu codziennych problemów, z którymi zmagają się tysiące ludzi. Jak w prawdziwym życiu, tak i tutaj radości przeplatają się ze smutkami, łzy ze śmiechem, a ludzie, których spotykamy, nie zawsze są dobrzy. Główni bohaterowie również nie są wyidealizowani, ale mają też swoje wady, choć polubiłam całą trójkę: Joannę za jej łagodność, ale i skrywaną pod powłoką wewnętrzną siłę; Marię za ciepły charakter i dobre serce; Janka za to, że pomimo ciężkich doświadczeń pozostał dobrym, uczynnym chłopakiem i nikomu nie odpłacał złem za zło. W książce poznajemy też spore grono ciekawych postaci drugoplanowych, jak wuefista ze szkoły Janka, Marcin, oraz jego córka Julka, Ryszard ‒ były biznesmen z problemami, czy zazdrosna o talent wokalny Joanny staruszka, pani Walczakowa.
Jeśli chodzi o minusy, to trochę utrudniało mi lekturę nadużywanie przez autorkę nazwisk bohaterów, co chwilami brzmiało po prostu nienaturalnie. Przykład: “Kowalska (...) pokazywała Widzyńskim zdjęcia z ostatniej fazy remontu” ‒ brzmi jak raport policyjny, a tak naprawdę to przytulna scenka między Marią a jej bratem i bratową. Miejscami powodowało to pewien chaos w narracji, zwłaszcza, kiedy nie zdążyłam jeszcze dobrze zapamiętać nazwisk wszystkich postaci, a przyznam, że i pod koniec książki trochę mi się one mieszały. Druga sprawa, to pewne zachowania i decyzje bohaterek, zwłaszcza Joanny, wydawały mi się zbyt szybkie, co w dzisiejszych czasach gorszy już mało kogo, ale w moich oczach obie panie straciły kilka punktów.
Polecam “Spotkamy się przypadkiem” miłośnikom powieści obyczajowych, którzy szukają przyjemnej lektury na jeden-dwa wieczory, ale są też gotowi uronić kilka łez podczas czytania. Książka bawi i wzrusza, a także udowadnia, ile dobrego może sprawić wyciągnięta w odpowiednim czasie pomocna dłoń.