- Strona główna
- »
- Książki
- »
- Kryminał i sensacja
- »
- Kryminały i sensacja pozostałe
- »
- ZBRODNIA PO IRLANDZKU
ZBRODNIA PO IRLANDZKU
Wydawnictwo: Initium
Kategoria: Kryminały i sensacja pozostałe
Informacja o produkcie
- Nr katalogowy:
- MR08231713
- Okładka:
- Miękka
- Liczba stron:
- 320
- ISBN:
- 978-83-62577-98-9
Opis
Egzotyczne wycieczki to niebezpieczne hobby. Co roku kilkuset spragnionych wrażeń Polaków ginie podczas wakacyjnych wojaży. Dlatego nikogo nie dziwi, że nieszczęścia dotykają również uczestników wyprawy do Irlandii z biurem podróży „Hej Wakacje”. Nikogo poza pilotem wycieczki, którego męczy przeczucie, że coś tu nie gra. Tomasz Waciak nie ma jednak czasu na dochodzenia, bo musi się użerać z irlandzką pogodą, roszczeniową starszą panią, ciągłymi zmianami programu, zatruciami pokarmowymi i nieprzepartą ochotą, żeby strzelić sobie drinka. Albo trzy.Druga powieść Aleksandry Rumin to cięta satyra na Polaków za granicą, pełna obyczajowych obserwacji, wyrazistych postaci i najdziwniejszych perypetii. No i zbrodni, rzecz jasna.
Aktualna cena:
18,83
zł
36,90 zł
Oszczędzasz:
18,07
zł
Produkt dostępny
Wysyłamy w 24h
-
-43%22,83 zł
39,90 zł -
-40%23,96 zł
39,90 zł -
-19%34,26 zł
41,99 zł -
-48%22,42 zł
42,99 zł -
-40%25,94 zł
42,90 zł -
-19%34,26 zł
41,99 zł -
-40%25,94 zł
42,90 zł -
-42%24,91 zł
42,90 zł
Tego mi było trzeba!
Zbrodnia po irlandzku
ALEKSANDRA RUMIN • „ZBRODNIA PO IRLANDZKU”
Muszę się przyznać, że po raz pierwszy mam styczność z twórczością Aleksandry Rumin, a jej debiutancka powieść jeszcze nie zdołała wpaść w me ręce. Aczkolwiek zetknęłam się z wieloma recenzjami, głównie pozytywnymi, dlatego postanowiłam spróbować „Zbrodni po irlandzku”. Jakoś nigdy nie szalałam za komedią, gdy chodzi o książki, chociaż trafiłam na kilka niezłych, więc i Pani Aleksandrze dałam szansę. Czy na coś konkretnego się nastawiłam? Postanowiłam podejść do lektury na luzie, bez obiecywania sobie czegokolwiek, aby uniknąć ewentualnego rozczarowania. O dziwo, mimo uprzedzeń, spędziłam nad powieścią kilka ciekawych dni, zadowolona, mimo szukania większych wad. Takowych nie znalazłam i doszłam do wniosku, że częściej muszę „wychodzić ze strefy komfortu”, używając modnego ostatnio określenia. Zaczęłam od zaznajamiania się z kryminałami, potem komediami, a teraz zaczynam pałać sympatią do połączenia obu gatunków. Przewrotnie!
Swoją drogą, uwagę przykuwa już sama okładka, o czym pragnę wspomnieć, chociaż próbuję wystrzegać się oceniania po szacie graficznej. Cóż, zmysł estetyki trudno oszukać. Wspominam o tym również z tego względu, że często okładki są bezsensowne, jakby twórcy niespecjalnie kojarzyli fabułę. A w przypadku „Zbrodni po irlandzku” widać, iż zadbano o zgodność, przyłożono się do pracy. Detale są silnie związane ze szczegółami pochodzącymi prosto z książki. Właśnie, na szczęście mogę nadmienić, że treść nie wypada gorzej, całość idealnie się uzupełnia.
Nawet chaosem trzeba umiejętnie pokierować — tak, to brzmi niczym oksymoron, ale proszę mi zaufać. Początkowo wydaje się, że powieść jest jednym wielkim mętlikiem. Wątki się ze sobą mieszają, bohaterowie przekrzykują. Ale już po chwili można zauważyć, iż mamy do czynienia z celowym zabiegiem, przestajemy się gubić, a zamiast tego wciągamy w akcję. Potrzeba też dużo dystansu do otaczającego nas świata! Satyra na społeczeństwo, trochę na nas samych, z przymrużeniem oka. Mrugnijmy do siebie, znajdujących się w środku krzywego zwierciadła!
Postaci niesamowicie irytują i taka jest właśnie ich rola. Paradoksalnie, można nabrać do nich dziwnej sympatii, przez te wszystkie napotykające ich przygody. Zwłaszcza w przypadku głównego bohatera, niejakiego Tomasza Waciaka, zmagającego się z uzależnieniem od alkoholu opiekuna wycieczki. Ma pod sobą zgraję kompletnie zakręconych ludzi, trudno utrzymać ich w karbach, a prześladujący ich zewsząd pech nie pomaga. Często się zaśmiewałam, więc rola powieści została spełniona. Co z intrygą? Wypada ciekawie, dość zaskakująco, więc mamy kolejny plus. Ot, czarny humor w dobrym wydaniu, chociaż jeszcze raz muszę podkreślić — dystans, dystans i jeszcze raz dystans. Inaczej łatwo się obrazimy o takie, a nie inne przedstawienie Polaków.
„Zbrodnia po irlandzku” przypadnie do gustu przede wszystkim miłośnikom gatunku, osobom chcącym odprężyć się po ciężkim dniu, szukającym niezobowiązującej lektury. A jednocześnie niegłupiej, zachowującej poziom. Będę obserwować rozwój kariery literackiej Aleksandry Rumin i mam nadzieję, że w bliskiej przyszłości uda mi się przeczytać jej pierwszą powieść, a może nawet kolejne?
Przezabawna
A tu pada, pada i pada...
„Sprawdzę każde słowo, bo od początku miałam wobec pana jak najgorsze przeczucia. Niekompetencję wyniucham na kilometr.”, czyli wybuchowa komedia kryminalna z Polakami w roli głównej.
Egzotyczne wycieczki to niebezpieczne hobby. Co roku kilkuset spragnionych wrażeń Polaków ginie podczas wakacyjnych wojaży. Dlatego nikogo nie dziwi, że nieszczęścia dotykają również uczestników wyprawy do Irlandii z biurem podróży „Hej Wakacje”. Nikogo poza pilotem wycieczki, którego męczy przeczucie, że coś tu nie gra. Tomasz Waciak nie ma jednak czasu na dochodzenia, bo musi się użerać z irlandzką pogodą, roszczeniową starszą panią, ciągłymi zmianami programu, zatruciami pokarmowymi i nieprzepartą ochotą, żeby strzelić sobie drinka. Albo trzy.
Zbrodnia po irlandzku to przedstawienie zachowania polaków za granicą w sposób satyryczny. Niektóre sytuacje są absurdalne i chyba nawet Polacy by tak nie zrobili. Są momenty, które jednak jestem w stanie sobie wyobrazić: Polacy są w stanie przynieść taki wstyd. Postać Baronowej Raszpli to typowa starsza pani za granicą, której wiecznie wszystko przeszkadza. Podziwiam Tomasza i jego cierpliwość do swojej grupy, która o mało nie przyprawiła go o załamanie psychiczne.
Każdy rozdział to jeden dzień z wycieczki, który rozpoczyna się planem na dany dzień (forma przypomina wycinek z ulotki reklamującej wycieczkę). Wycieczki objazdowe mają to do siebie, że zawsze może coś wypaść. W Zbrodni po irlandzku niekorzystne sytuacje są na porządku dziennym. Kradzież samochodu, zabójcze owce, zdradzieckie irlandzkie gniazdka elektryczne czy też szaleńczy wieczór kawalerski. Nie raz parskniecie śmiechem.
Czy można stworzyć zabawną opowieść ze śmiercią w tle? Oczywiście! Aleksandra Rumin udowodniła to po raz kolejny. Rumin stworzyła komedię kryminalną z nutką satyry. Zbrodnia po irlandzku to idealna książka na poprawę humoru. Lekkie pióro autorki sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie, a sama historia jest tak wciągająca, że nie odłożysz jej, póki nie dowiesz się, o co chodzi w tym wszystkim. Uśmiech nie schodzi z twarzy podczas czytania Zbrodni po irlandzku.
Autorka przedstawia Irlandię w dość niekorzystny sposób. Mnogość absurdalnych wątków i śmierci może znużyć, ale nie bierzmy tej książki na poważnie, wtedy będzie to dobra zabawa. Oprócz tych śmiesznych wątków autorka na koniec ukazuje morał tej historii.
Wybieracie się może na wakacje? Zabierzcie ze sobą Zbrodnię po irlandzku. Oby wasza wycieczka nie skończyła się tak pechowo, jak dla niektórych bohaterów komedii kryminalnej Aleksandry Rumin.
Dobra wakacyjna lektura