- Strona główna
- »
- Książki
- »
- Obyczajowe
- »
- Już nie uciekam
Joanna potrafi zaskakiwać zarówno siebie, jak i najbliższych. Jest narzeczoną Artura, iskrzy między nią a Jaromirem, w dodatku pojawia się kolejny zagadkowy mężczyzna. Pomimo wątpliwości, bohaterka zaczyna urzeczywistniać swoje marzenia. Przeprowadza się na Kociewie i podejmuje decyzję o uruchomieniu kawiarni w lokalu, z którym wiążą się pewne tajemnice. Nadal pracuje jako wolontariuszka w hospicjum dla dzieci. Pisze dla nich bajki. Wkrótce zgłasza się poważny wydawca, który chce je opublikować, ale stawia warunki... Nowa powieść Anny Sakowicz jest historią o dojrzałej, potarganej przez życie kobiecie, która pragnie stworzyć prawdziwy dom z właściwym partnerem. Już nie uciekam zamyka trylogię kociewską ( Złodziejka marzeń, To się da!).
Czytaj dalej
Informacja o produkcie
- Nr katalogowy:
- MR07503377
- Okładka:
- Miękka
- Data Premiery:
- 2017-06-28
- Język:
- polski
- Liczba stron:
- 304
- ISBN:
- 9788365684127
- EAN:
- 9788365684127
Aktualna cena:
19,99
zł
34,90 zł
Oszczędzasz:
14,91
zł
Produkt dostępny
Wysyłamy w 24h
Opinie klientów na temat produktu
Już nie uciekam
Bardzo rzadko zdarza mi się płakać, czytając książki (ja raczej z tych, co płaczą słuchając Mazurka Dąbrowskiego podczas meczów piłki nożnej ;) ) jednak Ani Sakowicz udało się poruszyć jakąś czułą strunę i pięknie zagrać na moich emocjach. Chapeau bas! Nie każdemu się udaje ;)
„Joanna potrafi zaskakiwać zarówno siebie, jak i najbliższych. Jest narzeczoną Artura, iskrzy między nią a Jaromirem, w dodatku pojawia się kolejny zagadkowy mężczyzna. Pomimo wątpliwości, bohaterka zaczyna urzeczywistniać swoje marzenia. Przeprowadza się na Kociewie i podejmuje decyzję o uruchomieniu kawiarni w lokalu, z którym wiążą się pewne tajemnice. Nadal pracuje jako wolontariuszka w hospicjum dla dzieci. Pisze dla nich bajki. Wkrótce zgłasza się poważny wydawca, który chce je opublikować, ale stawia warunki... Nowa powieść Anny Sakowicz jest historią o dojrzałej, potarganej przez życie kobiecie, która pragnie stworzyć prawdziwy dom z właściwym partnerem. "Już nie uciekam" zamyka trylogię kociewską (Złodziejka marzeń, To się da!)."
Perypetie czterdziestolatki samotnie wychowującej nastoletnią córkę, można by pomyśleć: temat niezbyt nowy, "przerobiony" niejednokrotnie i na różne sposoby przez wielu autorów/autorek. Mogę sobie wyobrazić nawet, że pisząc takie książki, pewnie łatwo jest ulec utartym schematom. Anna Sakowicz udowodniła jednak, że można stworzyć historię niebywale prawdziwą, taką, do której scenariusz napisało najprawdopodobniej samo życie, która jest zarówno niebanalna, zaskakująca, jak i nieprzewidywalna. I to chyba sobie najbardziej cenię w jej twórczości, a z moich doświadczeń czytelniczych wiem, że to nie lada sztuka w taki sposób napisać książkę. Taka umiejętność to wypadkowa wielu czynników, przede wszystkim własnych przeżyć i nieograniczonej wyobraźni, którą Anna Sakowicz bez wątpienia posiada.
„Już nie uciekam" to finał i godne zwieńczenie losów bohaterki trylogii kociewskiej. Joanna przebyła długą drogę, aby w końcu znaleźć się w takim miejscu, jakie przewidziała dla niej autorka (co było sporym, ale sympatycznym zaskoczeniem). W drodze tej towarzyszyła jej cała plejada bohaterów drugoplanowych. Sympatycznych, niekiedy lekko postrzelonych, niektórych z lekkimi zakusami do roli czarnego charakteru, jednak aktorka nie pozwoliła, żebyśmy nie polubili, któregoś z nich. Każdy jest wyjątkowy, niepowtarzalny i ma swoje nienaruszalne miejsce w całej historii.
Moją faworytką bezsprzecznie pozostaje ciocia Zofia z jej życiową mądrością ukrytą pod płaszczykiem beztroski, poczucia humoru i pozornej naiwności. Również przyjaciółka cioci Zofii Jadzia wniosła wiele pozytywnej energii, a momentami przysporzyła przysłowiowego bólu szczęki od ciągłego szczerzenia się nad jej zabawnym sposobem bycia.
Jednym z ciekawszych, a zarazem najważniejszych wątków całej trylogii jest wolontariat Joanny w hospicjum dla dzieci. Autorka bez zbędnego upiększania przedstawiła wszystko, co związane z chorobą i ze śmiercią. Również pokazała, jak trudno jest być wolontariuszem i nie angażować się całym sercem w sytuację pacjentów, tym bardziej że są to dzieci. W „Już nie uciekam" jest pewna scena, która zrobiła na mnie przeogromne wrażenie, powaliła wręcz na kolana i nie dlatego, że wycisnęła ze mnie morze łez, ale za sposób, w jaki została napisana. Była po prostu tak prawdziwa, wręcz namacalna jakbym to ja sama w niej uczestniczyła albo przynajmniej ją z bliska obserwowała. Nie chcę odbierać Wam przyjemności czytania i zdradzać szczegółów, powiem tylko, że przy scenach tego typu nietrudno jest o patos, jednak Ania Sakowicz zrobiła to z ogromnym wyczuciem. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że scena jest genialna wręcz majstersztyk!!!
Mam takie nieodparte wrażenie, że ta część trylogii jest napisana w trochę inny sposób, jakby bardziej dojrzały i wyważony (nie ujmując oczywiście dwóm pozostałym częściom), czym autorka po raz kolejny bardzo mnie ujęła.
I tym ostatnim spostrzeżeniem chciałam pożegnać się z Joanną, zrobić piękny ukłon w stronę Kociewiaków i zachęcić Was do odwiedzenia malowniczej krainy, jaką jest Kociewie oraz polecić Wam gorąco „Już nie uciekam" jak i całą trylogię.
Niezły galimatias
Drogi czytelniku jak powszechnie wiadomo wszystko, co dobre niestety kiedyś się kończy. Dziś właśnie ku mojemu niezmiernemu smutkowi nadszedł jeden z takich właśnie momentów. Bo oto zapraszam Cię już po raz ostatni do sięgnięcia po trzecią część trylogii kociewskiej, która jest zamknięciem cyklu „Złodziejka marzeń”.
Zapewne każdy z Was choć raz czytał taką książkę bądź serię, z którą nie chciał się rozstać. Tak bardzo zżyliście się z jej bohaterami, że mimo iż bardzo chcielibyście poznać zakończenie, to jednak dawkujecie sobie jej lekturę, by pozostać z bohaterami, choć chwilę dłużej. Tak było właśnie ze mną podczas w przypadku książki Pani Anny Sakowicz” Już nie uciekam”, jak również dwóch poprzednich części. Długo czekałam na chwilę, kiedy po raz trzeci będę mogła zasiąść w fotelu i z kubkiem herbaty wpaść w odwiedziny do Asi i jej córki Lusi. I wreszcie stało się, mam ją .Jak tylko książka do mnie dotarła bezzwłocznie wyruszyłam w podróż na Kociewie, by zapukać do drzwi cioci Zosi. A co tam zastałam za chwilę Ci opowiem.
W życiu Asi naprawdę dużo się dzieje. Kobieta marzy o stworzeniu domu ze swoim narzeczonym Arturem. Wszystko zmierza ku dobremu do momentu, kiedy Jasia nie odkrywa, że niestety Artur tak naprawdę nigdy tak do końca nie będzie jej. Uświadamia sobie, że decydując się na ten związek będzie musiała żyć w cieniu kogoś z kim nie jest w stanie wygrać, a co więcej nawet nie może walczyć. W jej głowie rodzi się tysiące wątpliwości i pytań bez odpowiedzi. Musi podjąć decyzje, które mogą zaważyć na całym jej życiu, co oczywiście samo w sobie nie jest proste, a jakby tego było mało ku własnemu zaskoczeniu zaczyna dostrzegać, że pomiędzy nią a Jaromirem „coś” iskrzy. Przyznasz, że autorka zafundowała naszej bohaterce niezły galimatias. I tu Cię zaskoczę, bo zdradzę Ci w sekrecie, że pojawi się jeszcze ktoś trzeci. Jak z tej całej sytuacji wybrnie matka Lusi, a przede wszystkim czy wybory, jakich dokona będą dobre dla niej samej o tym już musisz przekonać się sam.
Tamtejsza społeczność wierzy w to, że wszystko w życiu można osiągnąć, jeśli naprawdę się czegoś bardzo chcę, dlatego często przytaczają swoje niezniszczalne i zawsze aktualne powiedzonko „To się da”. Dlatego też Joasia postanawia zawalczyć o swoje marzenia i choć nie bez lęków i obaw otworzyć swoja upragnioną kawiarnię. Niesiona na skrzydłach optymizmu przyjaciół i rodziny zaczyna urzeczywistniać wszystko to, co dotychczas istniało tylko w jej sercu i wyobraźni. Prawda, że wygląda to pięknie? Ale i tym razem, los nie szczędzi kobiecie kłód pod nogami. W jednej chwili wszystkie plany stoją pod znakiem zapytania. Czy się uda? Nie pozostaje Ci nic innego jak sięgnąć po książkę. Na jej kartach znajdziesz odpowiedz.
Uwielbiam sposób pisania Pani Ani. Ta część cyklu, jak i dwie poprzednie wciągają czytelnika od pierwszej strony. Autorka sprawia, że czytając momentami nie jesteśmy w stanie przestać się śmiać. Sama zaśmiewałam się do łez. Jednak jest jeszcze, coś za co cenie te trylogie. Otóż mimo całego humoru historii odnajdujemy tu także bardzo trudny i bolesny wątek, jakim jest hospicjum dziecięce, w którym Joanna jest nadal wolontariuszką. Tym razem Pani Anna pozostawia nam do rozważenia i zastanowienia się pytanie: „Czy należy walczyć do końca mimo wszystko, czy też pozwolić godnie odejść? Zapewne każdy z nas zajmie różne stanowiska w tej kwestii, dlatego ja również pozostawiam Cię z tym pytaniem do osobistych przemyśleń.
Cóż mogę więcej napisać? Chyba nic ponadto, że serdecznie zachęcam Cię do lektury tego tytułu, a jeśli jeszcze nie czytałeś „Złodziejki marzeń „i „To się da” koniecznie musisz to nadrobić. Jeśli szukasz pozycji, od której nie sposób się oderwać, która cię rozbawi, ale także wzruszy i skłoni do przemyśleń, a jej bohaterowie staną się niemalże Twoją książkową rodziną, to doskonale trafiłeś.
Moja ocena to: 10/10
Pozdrawiam,
Agnieszka Kaniuk.